• Brudnopis
  • O mnie
  • Oeconomia pauperum
  • Repozytorium tekstów i wystąpień

Ekonomia po partyzancku

~ Liberalny głos w twoim domu

Ekonomia po partyzancku

Monthly Archives: Październik 2012

O opozycji, znużeniu i sumieniu przemyślenia różne

28 Niedziela Paźdź 2012

Posted by Marcin Senderski in Polityka

≈ Dodaj komentarz

Tagi

donald tusk, klauzula sumienia, konstruktywna opozycja, kryzys PO, opozycja, parapaństwo, Witold Gliński, znużenie wyborców

Trochę działo się w polskiej bieda-polityce w ostatnich tygodniach. Kilka refleksji na ten temat.

  1. Przekonaliśmy się dobitnie, jak wiele traci nasz kraj z powodu braku realnej opozycji. Paradoksalnie, dowiedzieliśmy się tego właśnie w momencie, w którym opozycja wspięła się na wyżyny aktywności. PiS zorganizował kilka debat, ogłosił nazwisko parapremiera, który – choć powszechnie wyśmiany – zasiał jednak niepokój w rządowych gabinetach. Przedstawiciele największej partii opozycyjnej starali się, na miarę swoich możliwości, wypowiedzieć się parę razy w mediach w sposób merytoryczny. Bardzo to niewiele i głównie działania o charakterze operetkowym, ale jednak. W porównaniu z dotychczasowym brakiem jakiejkolwiek godnej pochwały działalności (nie licząc sprawy Smoleńska, multipleksu i serialu niekonstruktywnych zgryźliwości pod adresem rządu), obecna poprawa musi robić piorunujące wrażenie. Premier Tusk zareagował jak ranny tygrys i przeszedł do zmasowanej kontrofensywy. Atak PiS-u został odparty, ale cała kontrofensywa to niestety również kolejny akt tej samej operetki. O programowych „odgrzewanych kotletach”, serwowanych nam przez ministrów na konferencjach prasowych, za kilka miesięcy znowu nikt nie będzie pamiętał. Cała ta operetka dowodzi jednak po raz kolejny, że sprawna i kreatywna opozycja to prawdziwy dar. Zmusza rząd do myślenia, mówienia i – w optymistycznym przypadku („opozycja – level hard”) – do działania. Nawet jeśli obecny model PiS-owskiego protestu nie ma konstruktywnego charakteru, a jest tylko stworzeniem w pewnym sensie równoległego, niezależnego „państwa w państwie”, w którym to politycy tej partii sami sobie rządzą i sami do siebie mówią – zawsze to lepiej niż nic. Problem polega na tym, że to, co obserwujemy w ostatnich tygodniach, powinno być standardem przez całą czteroletnią kadencję. Ale my, Polacy, jesteśmy specjalistami od zrywów. Prawdziwi Polacy z PiS-u – szczególnie.
  2. Pojawiły się ostatnio głosy, że Tusk się zużył. Pięć lat rządów PO nagle znudziło wyborców, którzy przeżywają frustrację spowodowaną brakiem nowych twarzy wśród politycznej wierchuszki. Brzmi logicznie, prawda? Niestety, autorzy takiego wytłumaczenia kryzysu Platformy są w błędzie. Owszem, można mówić o zużyciu się pewnej formuły rządzenia, ale zdecydowanie nie w tym przypadku. Gdy po 11 latach podała się do dymisji świetna Margaret Thatcher, albo gdy po 16 latach odchodziła ikona niemieckiej polityki, Helmut Kohl, można było mówić, że wszystkiemu winna jest społeczna chcica do dokonania „zmiany dla samej zmiany”. W przypadku Platformy Obywatelskiej, w kontekście niekorzystnych dla niej sondaży, nie ma mowy o takiej motywacji wyborców. Nawet jeśli założymy, że politycy z zasady nie realizują obietnic przedwyborczych, to stopień nieudolności drugiego gabinetu Donalda Tuska przekracza chyba dopuszczalne normy. To lenistwo i brak pomysłu na Polskę są przyczyną słabnących notowań tej partii, a nie jakieś mityczne i nienamacalne znużenie elektoratu.
  3. Lansuje się w niektórych mediach przekonanie, że parlamentarzyści (czy też władza w ogólności) powinni kierować się swoim sumieniem przy podejmowaniu decyzji politycznych (które, jak wiemy, podejmowane są w interesie wszystkich obywateli). Wygląda więc na to, że otrzaskany już w Polsce, za sprawą farmaceutów, bon mot „klauzula sumienia” zahacza o nowe dziedziny życia. Zastanawiam się, w jaki sposób my, wyborcy, powinniśmy w takiej sytuacji oddawać głosy? Jak wniknąć w głąb kandydata na posła i poznać jego sumienie? Jak a priori przewidzieć jego zachowania, postawy, decyzje podjęte w głosowaniach? Może byłoby łatwiej, gdyby posłowie deklarowali zawczasu swoje wyznanie? Niezbyt skuteczny byłby to czynnik różnicujący, bo większość to katolicy rzymscy lub zadeklarowani ateiści, a grupy te wewnętrznie i tak są bardzo niejednolite. Czy demokracja ma zatem sens? Wobec takiej nieprzewidywalności zachowań wybranych przez nas reprezentantów, zarządźmy losowanie zamiast wyborów. Wyjdzie taniej. A póki co marzy mi się, by w świecie polityki istniała odrębna religia, wspólna dla wszystkich parlamentarzystów – interes publiczny! I wówczas pod postulatem „klauzuli sumienia” podpisałbym się bez wahania.

Błądząc we mgle

04 Czwartek Paźdź 2012

Posted by Marcin Senderski in Gospodarka, Polityka

≈ Dodaj komentarz

Tagi

alternantywy, debata gospodarcza, PiS, prawo i sprawiedliwość, program PiS

Wszyscy znamy ludowe porzekadło o sześciu kucharkach. Po debacie ekonomicznej, zorganizowanej ostatnio przez Prawo i Sprawiedliwość, można by ukuć nowe przysłowie: Gdzie ekonomistów trzy dychy – tam w brud pustosłowia i pychy. Tematem debaty miały być propozycje „reform” przedłożone przez partię Jarosława Kaczyńskiego.

Z pustego i Salomon nie naleje

Problem tkwi w tym, że gospodarka nie zajmuje żadnego poczesnego miejsca w programie PiS, toteż i zgłaszane propozycje dowodziły raczej niewiedzy i bezradności tej partii w sprawach ekonomicznych. Żaden ze zgłaszanych postulatów nie zasługuje na miano reformy. Mamy za to do czynienia z instrumentami o charakterze doraźnym bądź krótkowzrocznym, mającym za zadanie ręcznie sterować gospodarką. Te postulaty, które „pozują” na reformy, są natomiast zdefiniowane tak ogólnikowo, że nie sposób dojść, o co chodzi partii Jarosława Kaczyńskiego. Na przykład hasło „zreformować podatki” nie jest nigdzie rozwinięte. W Sejmie zostały co prawda złożone odpowiednie projekty ustaw, ale brakuje w nich przełomu – jest to kolejna żonglerka podatkami, bez realnej zmiany systemu. PiS ma także na sztandarach deregulację i to jedyny punkt, który łączy tę partię z PO, ale trudno powiedzieć, czy w tych działaniach przeważa miłość do idei ukręcenia łba zbędnym przepisom, czy miłość do Jarosława Gowina. Szeroko komentowany był także blamaż Jarosława Kaczyńskiego w sprawie obietnicy stworzenia 1,2 mln miejsc pracy w ciągu najbliższych 10 lat, podczas gdy w ostatnich czterech latach – w warunkach kryzysu – powstało ich aż 800 tysięcy.

PiS chce przywrócić wiek emerytalny wynoszący 60 i 65 lat. O ustalaniu jakichkolwiek progów pisałem już wcześniej. Majstrowanie przy wieku emerytalnym nie jest reformą, a jedynie manipulowaniem parametrem jednego z instrumentów systemu emerytalnego. To bardzo wąskie, wręcz agorafobiczne, postrzeganie kwestii zabezpieczenia społecznego.

Z gruntu sprzeciwiam się wszystkim nowym obciążeniom podatkowym, szczególnie wymierzonym w konkretne podmioty (zdefiniowane „z palca”), co jest przejawem ręcznego sterowania gospodarką i zaprzeczeniem idei powszechności podatku. Tymczasem, PiS proponuje przeforsowanie haraczu dla banków i hipermarketów. Dlaczego? Przypuszczam, iż dlatego, że za dużo aktualnie zarabiają. Boję się takich decyzji, bo gdy okaże się, że za 10 lat, dzięki sprzyjającej koniunkturze, za dużo zarabiać będą zakłady krawieckie i garmażeryjne, to PiS wpadłby na pomysł, żeby im wyznaczyć specjalny podatek. PiS jest niezdolny do zrozumienia, że większe obciążenia, nałożone na przykład na hipermarkety, zostaną w całości przerzucone na klientów. Z tego, co sobie przypominam, to PiS najgłośniej utyskuje na drożyznę – tym razem chce to zjawisko domniemanej drożyzny dodatkowo pogłębić. Przytomnie alarmował w tej sprawie podczas debaty Marek Zuber.

Trzydzieścioro indywidualności

Większości wypowiedzi ekonomistów trudno cokolwiek zarzucić w sensie merytorycznym, ale były one na tyle ogólnikowe, że zamieniły się raczej w litanię truizmów niż w zestaw konkretnych polityk czy rekomendacji. Niestety, obok deklaracji mądrych, bądź w najgorszym razie bezdyskusyjnie oczywistych, nie mogło oczywiście zabraknąć nonsensów, spośród których wymieniam kilka:

  • Prof. Grażyna Ancyparowicz: polska gospodarka miała być społeczną gospodarką rynkową, ale tak się nie stało. Jest to gospodarka wyłącznie neoliberalna, gospodarka bardzo silnie poddana deregulacji, prywatyzacji, regułom wolnego rynku.

Nie wiem, skąd u prof. Ancyparowicz taki optymizm. W Polsce nie obserwujemy prawie trendu deregulacyjnego, prywatyzacja jest bardzo powolna, a wolny rynek daleki od ideału. Niestety, społecznej gospodarki rynkowej również nie mamy – i tu zgadzam się z sądem ekonomistki. Niestety, to co obserwujemy jest modelem bliższym zbiurokratyzowanemu socjalizmowi niż neoliberalizmowi, jako że nadaktywność państwa w gospodarce jest widoczna na każdym kroku. Słusznie zauważył to prof. Stanisław Gomułka, który zaznaczył, że wydatki publiczne w Polsce sięgają 50 proc. PKB.

  • Janusz Szewczak: Polacy nie posiadają żadnego wartościowego majątku. Nawet te 500 mld zł oszczędności, jakie mają w bankach, zanieśli do zagranicznych banków (…) Uważam, że pierwszą sprawą, jaką powinniśmy podjąć, jaką przyszły rząd powinien podjąć, to natychmiastowe zatkanie tych dziur, przez które wyciekają setki miliardów złotych rocznie. Z moich szacunków wynika, że jest to ok. 200 mld zł rocznie i tracimy je na rzecz m.in. zagranicznych podmiotów.

Janusz Szewczak, główny ekonomista SKOK, wykorzystał debatę do promocji swojego pracodawcy. Nie wyjaśnił, w jaki sposób fakt ulokowania 500 mld zł kapitału w zagranicznych bankach ma przełożenie na utratę wartości tych pieniędzy. „Obliczenia” eksperta wskazują na 200 mld zł strat. Oczywiście, nie wskazał, skąd biorą się te straty, oblekając całą sprawę w mgiełkę (mgłę?) tajemnicy. Insynuacja w najczystszej formie.

  • Jacek Wróbel: Powinniśmy dyskutować na innym poziomie dyskusji. System podatkowy to nie jest żadna mądrość. Powinien być prosty, jasny itd. itd. W tej chwili mamy chaos. Powinniśmy zejść na poziom cząsteczki elementarnej. Podatkiem podstawowym powinien być podatek transakcyjny od każdej, dokonanej transakcji na poziomie 2-5 proc. Wprowadziłbym również podatek dochodowy na poziomie 50 proc. Ten system zakłada m.in. odejście od bzdurnego podatku VAT-owskiego.

Jacek Wróbel proponuje przewrót podatkowy, rewolucję. System, o którym mówi nie ma precedensu i w żadnym kraju świata nie istnieje podobny model. Co więcej, przy obecnym stanie prawnym w Unii Europejskiej, likwidacja VAT-u byłaby niemożliwa do zrealizowania. Wróbel zachował się jak nieskrępowany rzeczywistością ekonomista teoretyk. Jak astronom wysłany na orbitę. Nie odmawiam Wróblowi sensu istnienia i wyrażania się w ten sposób, ale jego wystąpienie ewidentnie nie pasowało do forum, w jakim się znalazł i do tematyki, jaka była poruszana.

  • Prof. Jerzy Kropiwnicki: Trzeba rozważyć wykupienie części sektora bankowego przez Polskę.

Pomysł absurdalny, o którym wypowiadałem się już w jednym z poprzednich wpisów. Najgorsze, że jego gorącym entuzjastą jest Jarosław Kaczyński, co absolutnie dyskwalifikuję tę partię jako prorynkową.

Ogólnie, debatę „Alternatywy” należy ocenić krytycznie. Dla PiS-u, co było jasne od początku, było to wydarzenie polityczne i zasadniczy cel spotkania został spełniony już w momencie, gdy do sztabu PiS-u wpłynęły potwierdzenia uczestnictwa od zaproszonych gości. Kompromitacji nie było, ponad trzydziestu uczestników to bardzo dobry wynik. Merytorycznie, debata zakończyła się klapą, bo część ekonomistów wykorzystała to wydarzenie do lansowania swojej osoby (aktywnie lansowali się nawet nieobecni, głośno swą absencję akcentując), a część abstrahowała w swoich wypowiedziach od konkretów i wygłaszała sądy bardzo generyczne. Tak czy inaczej, nawet jeśli z debaty płyną jakieś wnioski, nikt w PiS-ie nie będzie w stanie ich zinterpretować ani wcielić ich w życie, gdyż ekonomia jest od dawna materią zbyt skomplikowaną dla przedstawicieli tej partii. Przypomnijmy, że debatę otworzyła Beata Szydło, etnograf i niedoszła pani doktor w tej dziedzinie. To w tej chwili lider PiS-u w kwestiach ekonomicznych.

Co dalej z PiS-em?

PiS utyskuje na utrzymujące się wysokie poparcie dla PO, ale nie robi nic, by to zmienić. W Polsce od wielu lat nie ma realnej opozycji i organizacja debaty gospodarczej przez PiS nie zmieni tego obrazu. Retoryka konfrontacji sprzyja scementowaniu obecnego, radykalnie roszczeniowego elektoratu. Ten elektorat składa się zarówno ze skrajnie prawicowych, jak i lewicowych radykałów oraz bezrefleksyjnej rzeszy wyznawców Jarosława Kaczyńskiego, gotowych ogłosić go mesjaszem narodu. Na tym krąg potencjalnych wyborców się zamyka. PiS w takiej formie nigdy nie przebije się przez próg 30 proc. głosów, co przy braku zdolności koalicyjnej skazuje go na trwałą nieobecność w rządowych ławach. W takim układzie, debatę należy potraktować jako ciekawy event z zakresu marketingu politycznego i symulowaną próbę wprowadzenia spraw gospodarczych do dyskursu publicznego, co jednakże nie może przynieść żadnych namacalnych skutków.

Mimo to, PiS-owi należy się szacunek. Nie ma już obecnie w tej partii rozdźwięku między słowami a czynami. Lepsze to niż to, co oferuje nam partia rządząca, która na sztandarach ma „A”, a w życie wprowadza „B”. Dla każdego jest już dzisiaj jasne, że wszelka hipokryzja i zakłamanie, jakie były domeną PiS-u jeszcze kilka lat temu oraz we wczesnych miesiącach postsmoleńskich – teraz zupełnie zanikła. PiS daje do zrozumienia, że jego celem jest powrót do idei ciemnogrodzkiej IV RP – nikt nie ma wątpliwości, że w przypadku sukcesu wyborczego, te zapowiedzi doczekałyby się spełnienia. Program PiS-u jest szczery i nie ma w nim kłamstwa. Jest to program na miarę możliwości ugrupowania, które nie ma żadnego potencjału intelektualnego, bo resztka posłów na poziomie opuściła już szeregi partii. Pozostali mierni i jałowi umysłowo politycy, wiernopoddańczo wpatrzeni w swego dobrodzieja-lidera, którzy po prostu nie są w stanie spłodzić żadnej konstruktywnej idei. Ale za to w te idee, które uda im się już wykoncypować, wierzą z całej siły. W tym sensie, partia ta jest uczciwa wobec elektoratu, choć oczywiście wszyscy wolelibyśmy, by ta uczciwość przejawiała się w wierności ideom bardziej pożytecznym.

Brak obłudy i fałszu ma jednak swoją cenę. PiS zatrzymał się w rozwoju na etapie smoleńskiej mgły. Od tamtego czasu nie jest w stanie jej rozrzedzić i wyjść z intelektualnej zapaści. Swój polityczny kapitał, które zapewni mu byt i trwanie, może więc zbijać tylko na ciemnocie. Każda zmiana kursu jest obarczona dużą dozą ryzyka, bo elektorat przyzwyczajony do silnej ręki zamordystycznego prezesa, przepełniony ksenofobią, rusofobią i mesjańskim nacjonalizmem, może nie zaakceptować zbyt daleko idących, liberalizujących posunięć. Wszak łaska elektoratu na pstrym koniu jeździ. I tak samo we mgle błądzi.

Disclaimer

Wszelkie teksty zamieszczone na niniejszym blogu stanowią odzwierciedlenie wyłącznie moich prywatnych poglądów, myśli i opinii oraz nie są stanowiskiem żadnej instytucji lub organizacji, z którą jestem lub byłem związany zawodowo.

Wprowadź swój adres email, aby śledzić tego bloga i otrzymywać notyfikacje o nowych notkach.

Najnowsze wpisy

  • Evonomics and other miserable attempts to reinstate communism
  • Historia pewnego rewolucjonisty
  • Biedni Polacy patrzą na 500 złotych
  • Jak zostałem piwowarem domowym
  • MdM: jak zniszczyć dobry program

Archiwum

  • Grudzień 2016
  • Lipiec 2016
  • Luty 2016
  • Styczeń 2016
  • Październik 2015
  • Sierpień 2015
  • Czerwiec 2015
  • Maj 2015
  • Kwiecień 2015
  • Marzec 2015
  • Luty 2015
  • Styczeń 2015
  • Lipiec 2014
  • Maj 2014
  • Kwiecień 2014
  • Marzec 2014
  • Styczeń 2014
  • Listopad 2013
  • Lipiec 2013
  • Maj 2013
  • Kwiecień 2013
  • Luty 2013
  • Styczeń 2013
  • Grudzień 2012
  • Październik 2012
  • Sierpień 2012
  • Lipiec 2012
  • Czerwiec 2012
  • Kwiecień 2012
  • Marzec 2012
  • Luty 2012
  • Styczeń 2012
  • Grudzień 2011
  • Listopad 2011
  • Sierpień 2011
  • Lipiec 2011
  • Czerwiec 2011
  • Listopad 2010
  • Kwiecień 2010
  • Luty 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Październik 2009
  • Wrzesień 2009
  • Czerwiec 2009

Blogroll

  • Adam Szostkiewicz
  • Cafe Hayek
  • David Friedman
  • Dział Zagraniczny
  • Edwin Bendyk
  • Freakonomics
  • Greg Mankiw
  • Henryka Bochniarz
  • High Book Value
  • Into Americas
  • Jacek Maliszewski
  • Jak oszczędzać pieniądze?
  • Jan Winiecki
  • Janusz Jankowiak
  • Leszek Jażdżewski
  • Maciej Samcik
  • Michał Stopka
  • Olgierd Rudak
  • Piotr Kuczyński
  • Robert Gwiazdowski
  • Scott Sumner
  • Stand-Up Economist
  • Steve Levitt
  • Tyler Cowen
  • Wykresologia

Moje linki

  • Akademia Leona Koźmińskiego
  • CAIA Association
  • Deloitte
  • Dom Spotkań z Historią
  • European University College Association
  • EUSTORY: History Network for Young Europeans
  • Fundacja im. Lesława A. Pagi
  • Fundacja Ośrodka KARTA
  • Genealodzy.pl
  • Generation Europe
  • Polskie Stowarzyszenie Piwowarów Domowych
  • Rada Reklamy
  • Szkoła Główna Handlowa
  • Wydział Nauk Ekonomicznych UW

Kategorie

  • English
  • Gospodarka
  • Historia
  • Kultura
  • Ogólne
  • Podróże
  • Polityka
  • Prywatne
  • Przedsiębiorstwo
  • Sport

Meta

  • Zarejestruj się
  • Zaloguj się
  • Kanał wpisów
  • Kanał komentarzy
  • WordPress.com

Polub na Facebooku

Polub na Facebooku

Profil LinkedIn

View Marcin  Senderski's profile on LinkedIn

MÓJ TWITTER

Moje Tweet'y

Statystyki

  • 14 177 wizyt

Najczęsciej klikane

  • Brak

Stwórz darmową stronę albo bloga na WordPress.com.

Prywatność i pliki cookies: Ta witryna wykorzystuje pliki cookies. Kontynuując przeglądanie tej witryny, zgadzasz się na ich użycie. Aby dowiedzieć się więcej, a także jak kontrolować pliki cookies, przejdź na tą stronę: Polityka cookies
  • Obserwuj Obserwujesz
    • Ekonomia po partyzancku
    • Already have a WordPress.com account? Log in now.
    • Ekonomia po partyzancku
    • Dostosuj
    • Obserwuj Obserwujesz
    • Zarejestruj się
    • Zaloguj się
    • Zgłoś nieodpowiednią treść
    • Zobacz witrynę w Czytniku
    • Zarządzaj subskrypcjami
    • Zwiń ten panel