• Brudnopis
  • O mnie
  • Oeconomia pauperum
  • Repozytorium tekstów i wystąpień

Ekonomia po partyzancku

~ Liberalny głos w twoim domu

Ekonomia po partyzancku

Monthly Archives: Kwiecień 2010

Krajobraz po katastrofie

27 Wtorek Kwi 2010

Posted by Marcin Senderski in Polityka

≈ Dodaj komentarz

Tagi

Lech Kaczyński, Maria Kaczyńska, para prezydencka, Wawel

Ta notka nie miała być o Wawelu. Ale to właśnie na Wawel skierowane były oczy dużej części Polaków w czasie do tego co najmniej niestosownym. Wawel podzielił Polaków w tygodniu żałoby narodowej, ale jestem przekonany, że jeszcze przez długie lata będzie jednocześnie miejscem kultu dla jednych, obiektem kpin dla drugich, a dla wszystkich środowisk kością niezgody, bo obok kwestii prezydenckiego pochówku na tym krakowskim wzgórzu raczej nie można przejść obojętnie. Ale ponieważ ta notka poświęcona miała być czemu innemu, to od tego „czego innego” zacznę.

Ziemia smoleńska po raz drugi zażądała ofiary krwi. Przerażająca symbolika tej tragedii i bezmiar poniesionych strat na długie lata odcisną swoje piętno na świadomości Polaków. Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej może przewidywać – i przewiduje – konsekwencje śmierci prezydenta i opróżnienie zajmowanego przezeń urzędu. Żadna konstytucja świata nie ma jednak gotowych do zastosowania rozwiązań w obliczu tak bezprecedensowej katastrofy. Trzeba jednak przyznać, że konstytucja zadziałała i wszelkie procedury przeszły nadzwyczaj sprawnie. Moim zdaniem jeszcze za wcześnie by roztrząsać długofalowe konsekwencje smoleńskiej tragedii. Chciałem bardziej skoncentrować się na tym, co już za nami – przebiegu szczególnych dni żałoby narodowej.

Wielu polityków postawiło tezę, że nie wyobraża sobie w zaistniałej sytuacji „normalnej kampanii wyborczej”. Z początku stałem na stanowisku całkowicie przeciwnym. W zaistniałej sytuacji wyobrażałem sobie WYŁĄCZNIE normalną kampanię wyborczą. Myślałem, że być może będziemy świadkami najnormalniejszej, najbardziej cywilizowanej kampanii wyborczej po 1989 roku. Tylko bowiem spory merytoryczne, bez uciekania się do ostrej retoryki i argumentacji ad personam, będą społecznie akceptowalne w tym szczególnym momencie. Niestety ostatnie dni pozbawiły mnie złudzeń i chyba srodze się na moich kalkulacjach zawiodę. Przede wszystkim martwi mnie fakt, że zapowiedź kandydaowania zgłosiło aż kilkunastu kandydatów, z których część (nie po raz pierwszy) pomyliła wybory prezydenckie z jarmarkiem. Druga rzecz to zapowiedź kandydowania Jarosława Kaczyńskiego, który jest gwarantem jak najniższych standardów prowadzenia dyskursu politycznego. Nie mam więc wątpliwości, że kampania będzie, może nie brutalna, ale bogatą w ciężkie złośliwości i uderzenia poniżej pasa. Skrajnym posunięciem byłoby powielanie przez Prawo i Sprawiedliwość sztampów o męczennikach spod Smoleńska.

Istotny wymiar tej tragedii został ukształtowany w mediach, które bardzo kompleksowo informowały o biegu wydarzeń. Dość jasno uwypukliła się w tym momencie reputacja jaką cieszą się niektórzy politycy. Wśród gości zapraszanych do studia znajdowały się wyłącznie osoby wyważone, reprezentujące odpowiedni poziom – to na nich media skierowały swoją uwagę. Próżno szukać na szklanym ekranie Palikota, Senyszyn, Kurskiego, Macierewicza, a nawet nieco bardziej strawnego Niesiołowskiego czy innych politycznych błaznów. W tym sensie media swoją rolę w tym kryzysie spełniły. Mam oczywiście na myśli TVN i Polsat, nie mogę wypowiadać się o pozostałych.

Mam pewien dysonans – z jednej strony entuzjazm Polaków sprawia wrażenie, że Prezydent Kaczyński bliski jest niemal wyniesienia na ołtarze. Z drugiej strony, czy powinniśmy pozwolić, aby prawdziwy obraz tej prezydentury popadł w zapomnienie? W rzeczywistości, choć może jeszcze (zgodnie z polską tradycją niemówienia źle o dopiero co zmarłych) nie wypada o tym mówić, to poza jednym obszarem (polityka historyczna) nie była to kadencja udana. Ale właśnie kwestia nieszczęsnego Wawelu sprawia, że tę prezydenturę trzeba rozliczyć. Miałem taki moment, w którym byłbym skłonny zgodzić się na wybielenie postaci Lecha Kaczyńskiego w polskiej historiografii. Ale w momencie, gdy sam zainteresowany spoczywa w miejscu dla niego nieprzeznaczonym i szkodliwym z punktu widzenia wpływu, jaki ten fakt może mieć na społeczeństwo, a także w momencie, gdy jego brat otwarcie mówi o kontynuacji „misji” nieżyjącego prezydenta, jestem przekonany, że tę kadencję należy podsumować. Sposób, w jaki człowiek odchodzi z tego świata, nie może wpływać na postrzeganie tego, w jaki sposób ten człowiek żył. A już szczególnie wtedy, gdy mowa o osobie z elity świata politycznego.

Rozliczenie prezydentury Lecha Kaczyńskiego

Prawdziwą katastrofą dyplomatyczną było półtoraroczne ostentacyjne zwlekanie z ratyfikowaniem traktatu z Lizbony. Prezydent postawił na szali wizerunek naszego kraju, będąc w zasadzie z góry skazanym na porażkę – bo traktat ostatecznie sygnował. Lech Kaczyński siedemnastokrotnie wetował ustawy rządu Donalda Tuska, wśród których znajdowało się kilka ważnych projektów (reforma służby zdrowia, ustawa o radiofonii i telewizji), doprowadzając tym samym do paraliżu legislacyjnego. Aż sześciokrotnie ogłaszał żałobę narodową (tyleż razy, co w całej III RP razem wziętej), znacznie dewaluując jej rzeczywiste znaczenie. Prezydent „wsławił” się całą masą niestosownych wypowiedzi, które głowie państwa nie przystoją:

  • Od prezydenta Kwaśniewskiego najwyższe odznaczenia, co niestety, tyczy się też Orderu Orła Białego, dostają ludzie zasłużeni. Są rzeczywiście zasłużeni – ale dla PRL.
  • Za to, że Lepper i Giertych zostali wicepremierami, odpowiedzialność ponosi PO. To oczywiste. (po odwołaniu Leppera i Giertycha w lipcu 2007 roku)
  • Andrzej Lepper udowodnił, że ma za nic prawo i jest politycznym awanturnikiem. Poparcie PiS-u dla tego polityka w jakiejkolwiek sytuacji jest nierealne. (marzec 2005 roku, jeszcze przed wyborami prezydenckimi, ale już jako prezydent tych solennych zapewnień nie wcielił w życie)
  • Jako prezydent oparł się na aparacie dawnych służb specjalnych. (o Lechu Wałęsie w 2007 roku) i w tym samym wywiadzie: Kilka lat temu jeden z nieżyjących już dziś wybitnych polityków zwrócił mi uwagę, że walka o prezydenturę między Kwaśniewskim i Wałęsą w 1995 roku była w istocie rozgrywką między dwoma elementami tego samego aparatu: aparatem partyjnym i aparatem bezpieczeństwa. Pomyślałem wtedy, że dla mnie było to jasne od początku.
  • Jeśli ktoś decyduje się być oficerem, to nie powinien być lękliwy. (w sierpniu 2008 r. o pilocie kpt. Grzegorzu Pietruczuku, gdy odmówił lądowania na lotnisku w Tbilisi w ogarniętej wojną Gruzji)
  • Stokrotka, stokrotka, jest pani na mojej krótkiej liście, pożałuje pani tego, wykończę panią, nie obronią pani agenci służb specjalnych Walterowie (do Moniki Olejnik tuż po zakończeniu „Kropki nad i”)
  • Wierzę, że jest wielu ludzi – nie tylko z Polski, ale także z innych krajów – nieudolnych z natury i szukających lepszego życia za granicą. Obecnie Wielka Brytania stała się punktem docelowym dla tych ludzi. (Londyn, 2006 rok)

Pozostają jeszcze wciąż żywe w zbiorowej pamięci „małpa w czerwonym”, „Irasiad”, „Benhauer”, „Borubar”, „semantyczne nadużycie”, „melduję wykonanie zadania”, „spieprzaj dziadu”… ale po latach nikt nie będzie o gafach i przejęzyczeniach pamiętał, można więc je już teraz odłożyć między marności, o których wspominać nie warto.

Ponadto prezydent Kaczyński legitymizował i patronował odrażającym praktykom rządu Jarosława Kaczyńskiego. Nie sprzeciwił się (dwukrotnie!) przygnębiającej koalicji Prawa i Sprawiedliwości z populistami i ultrakatolickimi nacjonalistami, nie sprzeciwił się dzikiej lustracji i „polowaniu na czarownice”, nie potrafił – tak jak Aleksander Kwaśniewski – wejść w rolę mediatora i uspokoić debatę między zwaśnionymi ugrupowaniami. Przyczynił się tym samym do zdziczenia debaty publicznej w Polsce, wraz z bratem nadwerężył – w imię źle pojętego patriotyzmu – na niespotykaną wcześniej skalę wizerunek Polski w Europie.

Wawelskie nieporozumienie

Z punktu widzenia historycznego pochówek pary prezydenckiej na Wawelu jest trudną do zrozumienia ekstrawagancją. Sebastian Adamkiewicz w „Histmagu” (czytaj artykuł) pisze mniej więcej tak:

Po pierwsze, żaden z Prezydentów RP nie spoczywa w tym miejscu, a różnica pomiędzy dawną pozycją monarchy a urzędem prezydenckim jest zbyt wielka, aby prawo do wawelskiego pochówku nadawać prezydentom z urzędu. Zmieniła się też wymowa Wawelu, jako miejsca wyróżnienia, nie zaś pogrzebu królewskiego, jak miało to miejsce w okresie staropolskim.

Po drugie, oprócz Józefa Piłsudskiego, żaden z pogrzebów wawelskich epoki porozbiorowej nie odbył się bezpośrednio po śmierci chowanego. Decyzję zawsze poprzedzały dyskusje, które wykazać miały autentyczną społeczną potrzebę pochówku danego autorytetu na Wawelu. W tym przypadku postąpiono inaczej. Decyzja zapadła szybko, w niewyjaśnionych okolicznościach (czy kiedykolwiek dowiemy się, kto był tajemniczym inicjatorem? – przyp. M.S.), a okres żałoby zdusił jakąkolwiek debatę na ten temat.

Po trzecie, żaden z bohaterów narodowych nie był pochowany z małżonką, co wiązało się z ideą wyróżniania danej osoby poprzez pochówek u boku królów, nie zaś uhonorowaniem urzędu, którego dostojeństwo obejmowałoby również rodzinę chowanego.

Po czwarte, powstaje oczywiste pytanie o zasługi Lecha Kaczyńskiego, na które częściowo odpowiedziałem powyżej, a które upoważniałyby go do spoczywania obok Józefa Piłsudskiego czy Tadeusza Kościuszki. Kluczem do wawelskich krypt było przekonanie, że postać chowana w ich zakamarkach odegrała kluczową rolę w spajaniu narodu, tak jak król był wyrazem jedności państwa (w tę definicję wpasowują się wszyscy czterej nie-królowie i nie-wieszcze pochowani na Wawelu: Poniatowski, Kościuszko, Piłsudski i Sikorski – przyp. M.S.). Czy o Lechu Kaczyńskim można mówić jako o jednoczącym Polaków? Czy raczej jako człowieku, który przez długi czas legitymizował debatę publiczną pełną wykluczeń, negowania patriotyzmu ludzi o innych poglądach, retoryki wojny? Czy można o nim mówić jako o osobie ponadprzeciętnej, wykraczającej poza ramy politycznej codzienności? Czy nie był odbierany jako prezydent jednej partii?

Adamkiewicz dodaje jeszcze:
Nie można zgodzić się, że przepustką na Wawel jest sam patriotyzm, którego Lechowi Kaczyńskiemu odmówić nie można. Gdyby tylko on wystarczał, prawdopodobnie trumny należałoby ustawiać piętrowo. Pochówek wawelski zawsze łączył się z przekroczeniem granic przeciętności, wybiciem się ponad normalność, zniesieniem podziałów ideologicznych i światopoglądowych. Nie wynikał z woli rodziny czy pojedynczych biskupów, lecz autentycznego życzenia narodu, aby określoną postać wynieść do rangi „równego królom”. W tym przypadku ktoś zadecydował za naród, ktoś podjął próbę kreacji mitu, przytłaczając społeczeństwo okresem żałoby i ucinając dyskusję.

Disclaimer

Wszelkie teksty zamieszczone na niniejszym blogu stanowią odzwierciedlenie wyłącznie moich prywatnych poglądów, myśli i opinii oraz nie są stanowiskiem żadnej instytucji lub organizacji, z którą jestem lub byłem związany zawodowo.

Wprowadź swój adres email, aby śledzić tego bloga i otrzymywać notyfikacje o nowych notkach.

Najnowsze wpisy

  • Evonomics and other miserable attempts to reinstate communism
  • Historia pewnego rewolucjonisty
  • Biedni Polacy patrzą na 500 złotych
  • Jak zostałem piwowarem domowym
  • MdM: jak zniszczyć dobry program

Archiwum

  • Grudzień 2016
  • Lipiec 2016
  • Luty 2016
  • Styczeń 2016
  • Październik 2015
  • Sierpień 2015
  • Czerwiec 2015
  • Maj 2015
  • Kwiecień 2015
  • Marzec 2015
  • Luty 2015
  • Styczeń 2015
  • Lipiec 2014
  • Maj 2014
  • Kwiecień 2014
  • Marzec 2014
  • Styczeń 2014
  • Listopad 2013
  • Lipiec 2013
  • Maj 2013
  • Kwiecień 2013
  • Luty 2013
  • Styczeń 2013
  • Grudzień 2012
  • Październik 2012
  • Sierpień 2012
  • Lipiec 2012
  • Czerwiec 2012
  • Kwiecień 2012
  • Marzec 2012
  • Luty 2012
  • Styczeń 2012
  • Grudzień 2011
  • Listopad 2011
  • Sierpień 2011
  • Lipiec 2011
  • Czerwiec 2011
  • Listopad 2010
  • Kwiecień 2010
  • Luty 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Październik 2009
  • Wrzesień 2009
  • Czerwiec 2009

Blogroll

  • Adam Szostkiewicz
  • Cafe Hayek
  • David Friedman
  • Dział Zagraniczny
  • Edwin Bendyk
  • Freakonomics
  • Greg Mankiw
  • Henryka Bochniarz
  • High Book Value
  • Into Americas
  • Jacek Maliszewski
  • Jak oszczędzać pieniądze?
  • Jan Winiecki
  • Janusz Jankowiak
  • Leszek Jażdżewski
  • Maciej Samcik
  • Michał Stopka
  • Olgierd Rudak
  • Piotr Kuczyński
  • Robert Gwiazdowski
  • Scott Sumner
  • Stand-Up Economist
  • Steve Levitt
  • Tyler Cowen
  • Wykresologia

Moje linki

  • Akademia Leona Koźmińskiego
  • CAIA Association
  • Deloitte
  • Dom Spotkań z Historią
  • European University College Association
  • EUSTORY: History Network for Young Europeans
  • Fundacja im. Lesława A. Pagi
  • Fundacja Ośrodka KARTA
  • Genealodzy.pl
  • Generation Europe
  • Polskie Stowarzyszenie Piwowarów Domowych
  • Rada Reklamy
  • Szkoła Główna Handlowa
  • Wydział Nauk Ekonomicznych UW

Kategorie

  • English
  • Gospodarka
  • Historia
  • Kultura
  • Ogólne
  • Podróże
  • Polityka
  • Prywatne
  • Przedsiębiorstwo
  • Sport

Meta

  • Zarejestruj się
  • Zaloguj się
  • Kanał wpisów
  • Kanał komentarzy
  • WordPress.com

Polub na Facebooku

Polub na Facebooku

Profil LinkedIn

View Marcin  Senderski's profile on LinkedIn

MÓJ TWITTER

Moje Tweet'y

Statystyki

  • 14 177 wizyt

Najczęsciej klikane

  • Brak

Stwórz darmową stronę albo bloga na WordPress.com.

Prywatność i pliki cookies: Ta witryna wykorzystuje pliki cookies. Kontynuując przeglądanie tej witryny, zgadzasz się na ich użycie. Aby dowiedzieć się więcej, a także jak kontrolować pliki cookies, przejdź na tą stronę: Polityka cookies
  • Obserwuj Obserwujesz
    • Ekonomia po partyzancku
    • Already have a WordPress.com account? Log in now.
    • Ekonomia po partyzancku
    • Dostosuj
    • Obserwuj Obserwujesz
    • Zarejestruj się
    • Zaloguj się
    • Zgłoś nieodpowiednią treść
    • Zobacz witrynę w Czytniku
    • Zarządzaj subskrypcjami
    • Zwiń ten panel